sobota, 17 maja 2014

Rozdział 11

Pielęgniarki i doktor Johnson potajemnie polubili Mary Lou, głównie dlatego, że nie opuściła Harry’ego. Zbyt wiele razy widywali takie sytuacje.
Mary weszła do szpitala i dotarła na trzecie piętro. Piętro Harry’ego. Próbowała wejść do jego sali, ale drzwi były zakluczone, co sprawiło, że przeżyła swoje własne piekło na ziemi. Słowa Harry’ego i doktora Johnsona z wczoraj, wciąż były świeże w jej umyśle.
- Panienko . – zawołała pielęgniarka. – Tędy.
Przestraszona Mary podążyła za nią, nie wiedząc, czego oczekiwać. Pielęgniarka delikatnie zapukała w drzwi do gabinetu doktora Johnsona i poklepała Mary po ramieniu, po czym odeszła.
- Mary. – powiedział lekarz. – Jak się masz?
- Mogłoby być lepiej. – przyznała. – Gdzie jest Harry?
- On, cóż… wziął lekarstwo.
- Nie... – szepnęła z przerażeniem.
- To był wyłącznie jego wybór, Mary. Chcę żebyś wiedziała, że chciał umrzeć w ten sposób. I umarł dzielnie.
- Nie! – jedną ręką zakryła usta, a drugą rozpaczliwie złapała się oparcia krzesła. – Gdzie on jest? Gdzie jest mój Harry?
- Jego ciało jest… oczyszczane, że tak powiem. Musimy odsączyć krew i tym podobne. Chciał ci coś dać. – doktor Johnson pochylił się i otworzył jedną z szuflad w swoim biurku. Powoli wyjął z niej ciemnobrązowe, drewniane pudełko. Podniósł je łagodnie i położył przed Mary, która zaczęła histerycznie płakać.
- Co to jest? – pociągnęła nosem.
- Nie wiem. – zaśmiał się lekarz, ale za tym śmiechem z pewnością nie kryło się szczęście. – To jest dla ciebie. To wszystko, co powiedział. Weź je, jeśli chcesz.
Oczywiście, że Mary zamierzała je zabrać. Więc wzięła pudełko w ramiona i ruszyła w stronę drzwi.
- Mogę zobaczyć Harry’ego?
- Jutro. – obiecał doktor.
Skinęła głową i poszła do domu.
~~
Droga Mary Lou,
Wiesz, myślałem, że ślepota to najgorsza rzecz na świecie. Nie być zdolnym do zobaczenia niczego oprócz czerni, naprawdę zmienia twoje spojrzenie (ha, ha) na życie. Ale byłem w błędzie. W wielkim błędzie. Rak jest najgorszy.
Doktor Johnson opowiedział mi o tym lekarstwie drugiego dnia mojego pobytu tutaj. Powiedział, że nie mam żadnych szans na przeżycie, a ja odpowiedziałem mu, że zamierzam je wziąć, ponieważ i tak nie mam po co żyć. Myślałem, że mnie zostawisz, Mary Lou. Ale tego nie zrobiłaś.
(Prawie) każdego dnia przychodziłaś mnie odwiedzić. Dużo płakałaś. Też bym płakał, gdybym miał oczy.
Ale widzenie cię tak przygnębionej sprawiało, że czułem się winny. Umierałem. Wiedziałaś to, ale wciąż do mnie wracałaś. Nadal nie wiem dlaczego, ale myślę, że teraz to bez znaczenia.
Szczerze mówiąc zabijało mnie to. Świadomość, że płaczesz nade mną. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo można o kogoś dbać, aż do teraz.
Przepraszam, Mary Lou. Przepraszam za bycie ślepym idiotą. Przepraszam za zachorowanie na raka i umieranie. Przepraszam za to, że nie jestem w stanie być tu dla ciebie. I wiem, że nic z tego nie jest właściwie moją winą, ale nie mogę nic poradzić na to, że myślę w ten sposób. Naprawdę przepraszam.
Kiedy to dostaniesz, co może nastąpić lada dzień, powiedz pielęgniarce Janice (no wiesz, tej, która dzięki swojej córce ma obsesje na punkcie ‘My little pony’), że jestem bardzo szczęśliwy, że pomogła mi napisać ten list. To było naprawdę niezręczne, bo musiała ruszać za mnie moją dłonią.
Janice powiedziała, że będzie za mną tęsknić. Tak samo doktor Johnson. Też będę za nimi tęsknił. Byli miłymi ludźmi. Ale za tobą będę tęsknił najbardziej, Mary Lou. Nawet jeśli nie mogłem zobaczyć jak wyglądasz, wiedziałem, że byłaś piękna. Byłaś życzliwa, zabawna i kocham cię. Przepraszam, jeśli zaczniesz płakać przez ten list, ale nie mogę temu zaprzeczyć. Kocham cię, kocham cię, kocham cię.
Mary Lou, chcę, żebyś przestała płakać. Dla mnie. Chcę, żebyś żyła. I jeśli te dupki będą mieć na tyle przyzwoitości, żeby pochować mnie w grobie, mam nadzieję, że czasami mnie odwiedzisz. Możemy napić się herbaty!
Całuję,
Harry Styles.

Mary upuściła pudełko. Jej całe ciało trzęsło się przy każdym bolesnym szlochnięciu.
Też cię kocham Harry, pomyślała.
Pudełko, oprócz listu, zawierało mnóstwo zdjęć Harry’ego. Na jednych się uśmiechał, na innych krzywił, albo dąsał. Wiele z nich zrobiono, kiedy był młodszy. W końcu zobaczyła jego oczy. Były jasnozielone i piękne.
Płakała w poduszkę. Dlaczego ludzie, których najbardziej kochamy zawsze muszą nas opuszczać?
Jej poduszka nasiąkła łzami.

13 komentarzy:

  1. NIE NIE NIE ;________; OK, PŁACZĘ

    OdpowiedzUsuń
  2. Płaczę ;'( Czemu on umarł?!
    O boże ;( Nie wiem za bardzo co mam na pisać, smutno mi bardzo...
    @Minkaaa6

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeee jezu jezu jezu
    będą jeszcze rozdziały ?
    rycze ok
    ily

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże nawet nie wiem jak mam opisać jak w tej chwili się czuję. Bardzo mi przykro z powodu śmierci Harrego, a łzy lecą strumieniami. Chcialabym wiedzieć ile rozdziałów będzie zawierał ten blog. Jest moim ulubionym choć w swoim życiu naczytałam się ich wiele. Po raz kolejny błagam o dodanie rozdziału jutro.💖😍😭

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo moj boze placze to takie smutne

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego autorka wymyśliła takie smutne opowiadanie?
    To było bardzo, bardzo smutne :(
    Teraz siedzę i płaczę :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie! On nie może umrzeć! Nie może mi tego bić. Dlaczego?!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak bardzo płaczę, że ledwo daję rade oddychać. ;(
    Nie mogę się pozbierać... Ciągle tliła się we mnie nadzieja, że jednak przeżyje, ale jednak nie...
    To najgorsze co może się przytrafić. Śmierć bliskiej osoby zawsze jest okropna, mimo że wiesz, że ona już teraz nie ma zmartwień...
    Ze łzami w oczach czekam na epilog
    Kocham Cię skarbie i dziękuję Ci za wszystko <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
  9. Harry umarl, jak to mozliwe, nie moge uwierzyc, boze tak bardzo placze, to nie moze sie tak skonczyc ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Płakałam jak nakręcona :c kocham to a kiedy rozdział na The Boy in the Attic? ?

    OdpowiedzUsuń